poniedziałek, 14 października 2013
Poddaj się.
Aby pokonać nerwicę nie można z nią walczyć. Zawsze zostaniesz pokonana ponieważ z przyszłością nie wygrasz. Zaobserwowałam mechanizm działania lęku na podstawie własnych doświadczeń. W umyśle pojawia się przelotna MYŚL np. znowu zaczął się nowy dzień, jak ja sobie dzisiaj poradzę? Wyzwalają się niemiłe EMOCJE, niepokój, niecierpliwość i rozdrażnienie. Umysł błyskawicznie przygotowuje grunt usłany destruktywnymi , pesymistycznymi, pełnymi obaw Myślami. Jedna po drugiej bombardują strapioną głowę, Chyba jestem chora, coś mi się stanie, może upadnę , a może dostanę zawał, nie dam rady przebrnąć przez ten koszmarny dzien. Pojawiają się niechciane i niemiłe REAKCJE fizycznego ciała. Wachlarz dolegliwości jest różnorodny, duszności, skurcze żołądka, kłucie serca, zaburzenie widzenia, trzęsiesz się jak osika na wietrze. Pojawia się irracjonalny LĘK, Jest to tak przerażające, okropne uczucie, że trudno opisać je słowami. Jesteś przekonana, że są to ostatnie twoje chwile wśród żywych. Boisz się śmierci. Uwieńczeniem lęku jest PANIKA. Podrywasz się ze stołka, uciekasz w,, bezpieczne " miejsce, ogarnia cię niemoc. Nie wiesz co się z tobą dzieje. Po kilkunastu sekundach czy kilku minutach , powracasz do rzeczywistości. Jesteś zmęczona, przerażona i wyczerpana. Znowu rodzi się myśl przepełniona obawą, kiedy pojawi się następny lęk. Pytam, czy tak ma wyglądać twoje życie? Pozostaje tylko jedna droga PODDAĆ się lękom. Umrzeć dla siebie, aby się odrodzić innym człowiekiem. Brzmi to zapewne śmiesznie, nieprawdopodobnie, aż włosy jeżą się na głowie ze złości, ale to jedyna droga ku wolności. Wychodziłam z domu i stawałam na rozstaju dróg. Jedna prowadziła do centrum małej mieściny, zaś druga wiodła przez pola i łąki do lasu. Nie dość że męczyłam się sama ze sobą, to jeszcze ukrywałam przed światem swoją inność i nie przystosowanie do życia codziennego . Na początku pracy z nerwicą wybrałam drugą drogę , która wiodła leśnymi duktami , tam gdzie nie obserwowała mnie żadna para oczu. Nie podsycałam myślami obaw, ponieważ nie musiałam ukrywać swoich emocji i reakcji. Nie udawałam nikogo innego, byłam sobą. Stąpając po drodze rozmyślałam o swoim losie. Prowadziłam głośny monolog- Boję się wyjść z domu, nie panują nad myślami, boję się swoich nieprzewidywalnych reakcji, boję się życia. Przerastają mnie obowiązki dnia codziennego. Niech się dzieje co chce. Ja już dłużej nie wytrzymam ze sobą samą. Tuliłam się do drzewa i płakałam. Nagle myśli się wyciszyły, mięśnie się rozluźniły, Na ustach pojawił się nieśmiały uśmiech. Odzyskiwałam moc i pewność siebie. Błogi spokój oplatał mój umysł i ciało. Patrzyłam i widziałam otaczającą mnie przyrodę. Słuchałam i słyszałam jej odgłosy. Wiara się w nas wyzwala i dodaje otuchy, gdy potwierdzamy ją własnymi doświadczeniami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz