Po wielu
latach zmagania się z zaburzeniami lękowymi,
nie znalazłam panaceum na lęk.
Szukałam wszelkich możliwych rozwiązań.
Muszę zaznaczyć, że szukałam kilkanaście
lat.
Wyjście poza ramy społeczeństwa,
pozwoliło mi szukać pomocy tam, gdzie umysł ludzki nie sięga.
Dopiero nawiązanie kontaktu z wewnętrzną
mądrością dało kres moim obawom i lękom.
Jestem
zmuszona zaznaczyć, że nie dotarłabym do metod niekonwencjonalnych, gdybym nie
pracowała nad sobą metodami konwencjonalnymi.
Abyś mnie zrozumiała ujmę to w
abstrakcyjny sposób.
Metody konwencjonalne to nauka pływania w basenie.
Metody
niekonwencjonalne to wypłynięcie na ocean. Owe metody się zazębiają, aby
wypłynąć na szeroką wodę najpierw powinnaś się nauczyć pływać.
Nie ukrywam,
że metody niekonwencjonalne to sposób na zaszczepienie w sobie naturalnego poczucia bezpieczeństwa i
wyeliminowania kontroli.
Metodami
konwencjonalnymi można sztucznie wprowadzić w podświadomość poczucie
bezpieczeństwa.
Różnica polega na tym, że sztuczne
poczucie bezpieczeństwa podczas gorszego samopoczucia pryska jak mydlana bańka
na wodzie.
Wprowadzone poczucie bezpieczeństwa
metodą niekonwencjonalną jest trwałe.
Gdy czujesz
się bezpiecznie, kontrolowanie siebie i otoczenia znika.
Dwa lata
temu byłam na spotkaniu terapeutów z osobami chorymi na zaburzenia lękowe.
Wykład był bardzo ciekawy, padało dużo pytań i odpowiedzi.
Moją uwagę przykuło stwierdzenie
terapeuty, które było podsumowaniem spotkania. ,, Gdybyście wiedzieli, że wam
nic się nie stanie złego, to nie mielibyście zaburzeń lękowych”.
Chciałam po
usłyszeniu owego zdania, wstać z krzesła
i podejść do terapeuty, aby powiedzieć, że mamy w sobie wewnętrzną siłę, która powie, że nic nam się
złego nie stanie i zapewni poczucie
bezpieczeństwa.
To poczucie
bezpieczeństwa będzie pochodziło od mądrości wewnętrznej, która jest w każdym z
nas.
Człowiek jest omylny, siła wewnętrzna nigdy
się nie myli.
Moc działania mądrości wewnętrznej na podświadomość jest
nieporównywalnie silniejsza, od logicznego umysłu.