Pewnie się zastanawiasz, dlaczego
walka z lękiem jest taka uciążliwa.
Zadajesz sobie pytania, które
często pozostają bez odpowiedzi.
Dlaczego lęk jest silniejszy ode
mnie?
Dlaczego nie potrafię wygrać z
zaburzeniami lękowymi?
Dlaczego po krótkich okresach
dobrego samopoczucia, powracają lęki?
Dlaczego lęki tak długo trwają?
Dlaczego praca nad sobą, często
nie daje pożądanych rezultatów?
Dlaczego, dlaczego, dlaczego…….???
Myślę, że barierą do pokonania
lęków jest, podczas pracy nad sobą, bunt podświadomości, który utwierdza cię w
przekonaniu, że dzieje się coś złego.
Nagle stwierdzasz, że czujesz się
coraz gorzej.
Jesteś przestraszona swoimi
objawami psychicznymi i fizycznymi.
Wycofujesz się z pracy nad
lękiem.
Zanim podejmiesz pracę ze sobą,
powinnaś wiedzieć, że każde prawidłowe leczenie, które skupia się na
przyczynie, a nie na objawie, przechodzi kryzys, który należy cierpliwie
przeczekać .
Pamiętam jak pracowałam nad
zaufaniem do siebie, życia i ludzi.
Mocno trzymałam za rękę, to małe
dziecko i mówiłam do niego,, Masz kochanie zaufanie do siebie, życia i ludzi ‘’
,,Jesteś kochana”, ,, Akceptujesz
siebie, taką jaką jesteś”
Gdy mówiłam pozytywne
stwierdzenia, zwracałam się do dziecka.
W wyobraźni widziałam tą małą
istotkę, która cały czas była ze mną.
Dzięki takiemu postępowaniu w
pracy nad sobą, szybciej trafiałam do podświadomości.
Podświadomość lubi abstrakcje, tak jak małe
dziecko.
Osoba chora na zaburzenia lękowe,
kojarzy mi się z niekompletnym dzieckiem, które okradziono z beztroskiego
dzieciństwa .
W kolejnych fazach rozwoju
psychicznego zabrakło mu, przygotowania emocjonalnego przez dorosłych.
Rozumiało i patrzyło oczami niewinnego dziecka.
Twierdzenia i poglądy
najbliższych przyjmowało bez filtra, które stawały się jego poglądami.
Powracając do tematu, pracy nad
sobą, muszę zaznaczyć, że emocje wypływały na zewnątrz.
Wcześniej starałam się je ukrywać przed bliskimi.
Nie przygotowałam ich na
reakcje mojej psychiki.
Zaczęli mnie utwierdzać w
przekonaniu, że jest ze mną coraz gorzej.
Zalecali mi leczenie
farmakologiczne i terapię.
Drogi, które wcześniej poznałam, które stały się dla mnie bezpieczne, teraz bałam się je pokonać.
Ogarniała mnie bezsilność
psychiczna, która automatycznie przenosiła swoją reakcje na ciało fizyczne.
Bałam się chodzić, trzymałam się
przez dwa tygodnie ścian.
Często miałam urazy fizyczne,
potknęłam się na schodach.
Spuchnięta stopa, nie pozwalała
się swobodnie poruszać.
Gdy wyleczyłam obolałą nogę,
zaraz zaczęłam odczuwać ból kolana.
Trwało to, dwa miesiące.
Nie wycofywałam się z pracy nad
sobą.
Wychodziłam z założenia,, Teraz,
albo nigdy”
Cierpliwie pracowałam ,
powtarzając sobie ,, Co ma być, to będzie” ,, Wszystko przeminie”
Poddawałam się, załamywałam się.
Muszę zaznaczyć, że po każdym kryzysie,
stawałam się coraz mocniejsza, tak jakby ktoś podawał mi rękę i pokazywał
rozwiązanie problemu.
Myślę, ze warto podjąć się pracy
nad sobą i nie uciekać wiecznie przed lękiem.
Gdy spotkasz się ze swoim
potworem oko w oko, uświadomisz sobie, że irracjonalny lęk, opuścił to kochane dziecko, które dzięki
swojemu mądremu opiekunowi stało się
dorosłe.