Od rana po wstaniu z łóżka bardzo się źle czułam.
Bałam się ,
że zemdleję i rodzina zadzwoni po pogotowie wbrew mojej woli.
Było mi słabo.
Trzęsło mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam ustać w jednym miejscu. Oparłam
się o ścianę i zaczęłam intensywnie myśleć. ,, Słabo mi, trzęsie mnie, boję że
coś złego stanie się ze mną za chwilę. Co moje ciało i umysł chcą mi
przekazać? Słabość to niemoc, nic nie
potrafię w danej chwili zrobić, aby zapobiec niemiłym objawom. Trzęsienie ciała
to zatrzymanie negatywnych emocji we wnętrzu. Kontrola siebie i otoczenia oraz szalejąca negatywna w głowie myśl podsycała
lęk. Co robić w takim przypadku? Zastosować antidotum. Powinnam zrobić
wszystko, aby zająć się teraźniejszością do tego stopnia, aby zapobiec niemocy,
wyłączyć kontrolę i rozluźnić mięśnie ciała " Wzięłam do ręki notes i długopis.
Zaczęłam
energicznie chodzić po mieszkaniu i liczyć kroki, gdy doliczyłam do stu,
zapisałam liczbę w notesie.
Chodziłam uparcie dotąd, aż naliczyłam pięć tysięcy
kroków ( około dwa i pół kilometra).
Już
w trakcie chodzenia moja świadomość tak
się zaangażowała, że słabość i trzęsienie ciała wycofało się.
Czułam się
dobrze, byłam rozluźniona i zadowolona z siebie, że potrafiłam stawić czoło lękowi. Byłam od niego silniejsza.
Opanowałam słabość, trzęsienie ciała i pozbyłam się kontroli. Przyszedł czas na
zajęcie myśli pozytywną przyszłością czyli zaplanowaniem dzisiejszego dnia.
Wieczorem obejrzę ciekawy
film, mam świetną książkę do czytania, zaraz zrobię sobie kawę i wyszukam w internecie przepis na smaczny
obiad.
Jestem zdrowa fizycznie, to był atak lęku. Gdybym była chora , to po
przejściu tylu kroków osłabienie by nie ustąpiło.
Wyuczyłam świadomość i
podświadomość do tego stopni, że za każdym razem gdy mnie brało, zaczynałam
automatycznie chodzić i liczyć.
Zawsze pomagało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz