Wiesz co może też być
przeszkodą uniemożliwiającą zaakceptowanie lęku ?
Rozpamiętywanie , porównywanie się do innych i użalanie się
nad sobą. Na podstawie własnych
doświadczeń i rozmowy z innymi, napiszę ci co myśli większość chorych o
zaburzeniach lękowych w swoim życiu.
Zacytuję ci wypowiedź, która najczęściej się pojawiała
podczas rozmowy.
,, Jestem zła, ogarnia mnie gniew, gdy sobie pomyślę, że
życie jest takie krótkie, a ja muszę borykać się z lękiem. Inni swobodnie się
poruszają, korzystają z życia, a ja ciągle się boję. Tak bardzo bym chciała,
chociaż na kilka dni zamienić się z człowiekiem, który jest zdrowy psychicznie
i poczuć co to znaczy się nie bać.
Dlaczego akurat mnie taka choroba dopadła. Najgorsze jest to, że nikt tego nie
rozumie i myśli, że jestem histeryczką i egoistką , która skupia się na sobie. Przeraża mnie to, że nawet wizyta u
stomatologa sprawia mi trudność. Gdy mam położyć nisko głowę , a ja panicznie
się boję, moje zachowanie odbierane jest
niepoważnie z lekkim uśmiechem, czy złością. Lekarze tego nie rozumieją.
Jest XXI wiek, a ja muszę ukrywać swoje
objawy, bo będę odbierana za osobę nienormalną. Jestem psychicznie zdrowym człowiekiem, myślę logicznie, lecz
gdy dopadnie mnie lęk, wpadam w panikę i uciekam. Jest to totalny brak
zapanowania nad irracjonalnym lękiem. A gdy nie mam lęku, to znowu obawa o to, że zaraz mi się coś może stać złego
sprawia, że odczuwam silny niepokój i skupiam się tylko na sobie. Życie z
lękiem to wegetacja i cierpienie”.
Nie idealizuj cudzego życia, bo wzbudzisz w sobie żal i
złość, że ktoś ma lepiej od ciebie. Takim myśleniem, akceptacja lęku będzie
niemożliwa.
Często żaliłam się do przyjaciółki na swój los. Prawie na
każdym spotkaniu podkreślałam dobitnie, że życie z zaburzeniami lękowymi jest bardzo uciążliwe, że ludzie, którzy nie
mają lęków są szczęśliwi. Podkreśliłam, że moje życie jest bardzo ograniczone,
poruszam się tylko po znanym mi terenie. Spacery pośród łona natury, zakupy w
osiedlowym sklepie i krótka wymiana zdań z napotkanymi ludźmi, to namiastka
normalności. Często przy niej płakałam i mówiłam, że moje myśli skupiają się
tylko na czarnowidztwie i oczekiwaniu na zło, które może mnie dopaść w każdej
chwili.
Przyjaciółka słuchała mnie cierpliwie przez jakiś czas. Pewnego razu jej nerwy nie wytrzymały i
wygłosiła mi długie kazanie. Było ono bardzo pouczające i trafiło do mnie.
Dzięki temu przestałam idealizować życie innych, przestałam stawiać swoją
tragedię na piedestał. Przestałam się zachowywać tak, jakbym to ja była na
świecie jedyna pokrzywdzona. Jestem
daleka od tego, aby cieszyć się ludzkim nieszczęściem. Zrozumiałam, że inni też
cierpią, że los obszedł się z nimi tragicznie. Na początku rozmowy koleżanka
zadała mi pytanie, po czym przeszła do podawania przykładów o ludzkich losach. Posłuchajcie.
Pomyśl o czym ci ludzie myślą? Czym jest zaprzątnięty ich umysł?
Koło mnie mieszka kobieta, która opiekuje się kalekim
dzieckiem. Podjeżdża wózkiem na plac
zabaw koło piaskownicy. Napełnia plastykowy pojemnik piaskiem i zabawia dziecko robiąc babki. Zdrowe dzieci
, śmieją się , huśtają na huśtawce i
biegają.
Na parterze mieszka młoda kobieta, która straciła siedmioletniego synka w wypadku samochodowym.
Po tragedii , zamknęła się w sobie. Rzadko wychodzi z domu, ma depresję .
Opiekuje się nią matka.
Przyjaciółka nadal
kontynuowała monolog, który słuchałam ze smutkiem i uwagą. Zacytowała
wypowiedź swojej ciotki............ Dalszy ciąg napiszę za kilka dni. Akceptacja lęku jest niezmiernie ważna, bez niej jest niemożliwe wyjście z choroby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz