Dawno temu
babcia powiedziała mi ,, Dziecko,
obserwuj życie ludzi i zwierząt, a będziesz wiedziała jak postępować w życiu”.
Z początku nie przywiązywałam uwagi do słów mojego przodka. Dopiero, gdy zachorowałam na nerwicę
lękową, wtedy doceniłam to mądre przesłanie. Podczas pracy nad sobą uzmysłowiłam sobie, że irracjonalny lęk siedzi w mojej głowie.
Wyobraziłam sobie, że lęk jest uciążliwym, nieprzewidywalnym w działaniu, złośliwym
sąsiadem, który pastwi się tylko na słabszych od siebie osobnikach.
Na klatce schodowej, zaczepia złośliwymi wyzwiskami osoby, które na niego reagują.
A już szczególnie dokucza tym osobnikom, którzy zniżają się do jego poziomu , odwzajemniając jego niestosowne zachowanie..
Tym co walczą z nim, wymyśla perfidne , niemiłe niespodzianki, które wyprowadzają ową osobą z równowagi psychicznej.
Załóżmy, że nie możesz zmienić miejsca zamieszkania.( tak jak nie możesz wymienić swojej głowy).
Sąsiada zmienisz tylko wtedy, gdy zmienisz swoje podejście do jego zachowania.( takim podejściem, na początku osłabisz działanie lęku, a z czasem go wyeliminujesz)
Codziennie systematycznie powinnaś pracować nad sobą, aby się nie dać wciągnąć w zaczepki owej uciążliwej osoby.
Otwierając drzwi do klatki schodowej, już w głowie przebiegają jedne po drugiej myśli , wyprzedzające działanie uciążliwego osobnika. ,, Ciekawe co dzisiaj wymyśli ten beznadziejny gość . Pewnie znowu będzie mnie wyzywał i szturchał. Boże- jak ja tego nie znoszę.
Kiedy ta kanalia da mi spokój. Nie , nie dam się wciągnąć w jego zaczepki. Może kiedyś tej nędznej kreaturze znudzi się napadanie na mnie, jak nie będę na niego reagowała. A jeszcze lepiej, jak na dzień dobry będę głośno mówiła,, Co dzisiaj sąsiedzie wymyśliłeś nowego, aby denerwować i straszyć ludzi.
Już po minie owego gościa , można zauważyć zaskoczenie i zmieszanie.
Podobnie rzecz ma się z lękiem. Wchodziłam do dużej placówki handlowej( to było jedno z moich największych wyzwań podczas choroby), starałam się odgadywać w myślach objawy lęku, aby nie dać się zaskoczyć i wpadać w panikę .
Podczas pracy ze sobą, gdy zauważyłam symptomy zbliżającego się lęku, zaczęłam w myśli lub na głos, opisywać już znajome mi podstępne działanie wroga. Np. wchodząc do placówki handlowej, gdy pojawiał się niepokój, już wiedziałam co to oznacza dla mnie.
Zakładałam ciemne okulary , aby odgrodzić się od bezpośredniego kontaktu wzrokowego z innymi osobnikami. Trzymałam się kurczowo wózka, aby nie upaść w sklepie przy ludziach.
Mówiłam w myślach do siebie ,,Teraz jak zwykle będzie mi się rozmazywał obraz. Dzisiaj ego wymyśliło taki scenariusz, aby mnie wystraszyć. Teraz zaczyna mi brakować powietrza, nie mogę do końca złapać oddechu.
Nic mi się nie stanie, trzy dni temu też miałam takie objawy. Ustąpiły gdy wyszłam ze sklepu i usiadłam w samochodzie.
Nadal niecierpliwie stałam w kolejce, w pewnej chwili myślałam, że dotknę nosem posadzki, tak nagle uskoczył mi obraz. Ciekawe co jeszcze wymyślisz Franio ( tak nazywałam ego), dzisiaj ci się nie uda doprowadzić mnie do paniki.
Byłam wyczerpana, zmęczona, resztkami sił chodziłam po sklepie, ale pojawiło się też pozytywne budujące uczucie. Byłam z siebie dumna, że wytrzymałam i nie uciekłam .
Powoli, systematycznie oswajałam się z lękiem. Podstępny wróg, coraz mniej zaskakiwał mnie swoimi pomysłami. Był monotonny w swoim działaniu, dlatego był przewidywalny. To ułatwiło mi pracę w dużym stopniu nad pokonaniem gada.
Zaczęłam go akceptować, ponieważ wiedziałam ,że jest mieszkańcem mojej głowy.
Początki bywały trudne, zapewne wiecie, że walka ze samym sobą jest jedną z najtrudniejszych walk.
Opisuje Pani że w samochodzie po wyjściu ze sklepu lęk mijał u mnie napady lęku trwają długo a niektóre muszą zakończyć sie tabletką na uspokojenie. Czasem sama nie daję rady nad tym zapanować.
OdpowiedzUsuń