Na początku mówienia afirmacji, umysł nie reagował na dobijające
się do niego pozytywne stwierdzenia.
Podświadomość była
tak przesiąknięta i zapełniona
negatywnym myśleniem, że nie zaprzątała
sobie uwagi , tym co do niej dochodzi.
Nie widziałam wyjścia ze swojej sytuacji, więc nie
pozostawało mi nic więcej, jak tylko
cierpliwie, systematycznie z uporem maniaka , powtarzać afirmację.
Skoro uwierzyłam w prawdę przekazaną przez inne osoby, więc
mogę uwierzyć w prawdę przekazaną przez siebie.
Po paru tygodniach pracy nad sobą, zaczęłam trochę gorzej
się czuć.
Zaobserwowałam niepokój i drżenie w okolicy splotu słonecznego.
Zaczęłam z uwagą analizować swoje zachowanie.
Już nie pocieszały mnie na krótko, cudze zapewnienia, że jestem zdrowa,
że wszystko będzie dobrze, że nerwica kiedyś minie.
Zaczęłam sama budować w sobie poczucie bezpieczeństwa i
obserwować swoje ego, które było niekorzystnym doradcą.
Dotarło do mnie, że afirmacje zaczynają obalać negatywne myślenie.
Umysł zaczął się buntować, trwała walka pomiędzy dobrem a
złem.
Przetrwałam ten okres wzmożonego niepokoju i rozterek.
Pozytywne myślenie z negatywnym , toczyło zaciętą walkę.
Zapewne zapytacie, dlaczego przetrwałam ten krótki burzliwy
okres ?
Ponieważ , wiedziałam, że tylko ja sama jestem sobie w
stanie pomóc, nikt tego za mnie nie zrobi.
Wieloletnie doświadczenia i zbyt długie cierpienie już nie
pozwalało wycofać się z obranej drogi.
Mówiąc afirmację, prosiłam siły wyższe o pomoc w pracy nad
sobą.
Powoli moje samopoczucie poprawiało się.
Nastawienie do siebie i życia , zaczynało nabierać innych
niż dotychczas przekonań.
Wybierałam korzystne dla siebie rozwiązania. Instynktownie
rozróżniałam zło od dobra.
Coraz częściej byłam spójna w myślach i czynach, dlatego miałam mniej wewnętrznych konfliktów.
Takie zachowanie w dużym stopniu eliminowało irracjonalne lęki.
Budowałam do siebie zaufanie i do otaczających mnie ludzi
Świat już nie wydawał się tak groźny i nieprzyjazny.
Pozytywne myśli zaczęły działać na moją korzyść.
Nareszcie zaczęłam się przebijać prze zbite, ciężkie i gęste chmury ,
przepełnione smutkiem i destrukcją.
Przez te szare obłoki,
zaczęły przebijać się promienie słoneczne, a co najważniejsze , zaczęłam
dostrzegać ich coraz więcej.
Afirmację JESTEM KOCHANA I CHRONIONA, do tej pory mówię kilka razy, tak jak
kochający rodzic mówi swojemu dziecku( jesteś kochany, jesteś bezpieczny).
Nad tym pozytywnym stwierdzeniem , pracowałam najdłużej.
Im cięższa walka, tym większe zwycięstwo.
Podobnie pracowałam z kolejnymi afirmacjami, lecz nie pochłonęły mi tyle czasu, co
powyższa.
JESTEM ZDROWA, MOJE CIAŁO TRYSKA ENERGIĄ.
JESTEM ODWAŻNA I PEWNA SIEBIE.
OTACZA MNIE DOBRO I MIŁOŚĆ.
MAM ZAUFANIE DO ŻYCIA.
Muszę zaznaczyć, że w danym okresie pracowałam z jedną afirmacją. Gdy zauważyłam, że pozytywne stwierdzenie dotarło i zadomowiło się w podświadomości,
zaczynałam pracę z następną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz