Podczas choroby moje myśli, skupiały się na obawach,
lękach, lęku przed lękiem i czarnym
scenariuszu przyszłości.
Nic więc dziwnego, że bałam się swoich nieprzewidywalnych
myśli i związanych z nimi niemiłych
emocji. Otaczający świat, kojarzył mi się z nieustającym polem walki o
przetrwanie.
Myśl jest energią,
jesteś tym jak myślisz.
To powyższe stwierdzenie zgadzało się w 100 %.
Myślałam w kółko o
lękach, których panicznie się bałam, więc prześladowały mnie lęki.
Bałam się wyjść do sklepu, który znajdował się niedaleko
mojego domu.
W głowie już przewidywałam przeszkody, które
uniemożliwiały bezproblemowe
dotarcie do celu.
Panicznie bałam się, że na tej krótkiej trasie mogę upaść
przy ludziach, że będzie mi się kręciło w głowie. Przeszkody , które wymyśliłam
w swojej głowie, uniemożliwiły mi wyjście poza teren swojej posesji. Byłam
zmuszona prosić domowników o zakup potrzebnych artykułów spożywczych.
Czułam się jak ostatnia ofiara losu, gdy obserwowałam
swobodnie poruszających się ludzi.
Gdy dochodził do
moich uszu melodyjny śmiech owych osób, ogarniała mnie zazdrość, że jestem taka
a nie inna.
Moim pragnieniem było to, abym mogła spokojnie porozmawiać z sąsiadami, zrobić
zakupy w osiedlowym sklepie.
Wieczorem wychodziłam do ogródka, patrzyłam na gwiazdy i
prosiłam siły wyższe oraz swoich przodków o pomoc w pracy nad sobą.
Zawsze z góry dziękowałam za wysłuchanie mojej prośby.
Przed spaniem i w ciągu dnia, na krótko zamykałam oczy i
wyobrażałam sobie, jak chodzę
uśmiechnięta po sklepie i rozmawiam ze
znajomymi.
Często podczas dnia, myślałam o swoim marzeniu, uśmiechałam się do siebie, zachowywałam się
tak, jakby moje pragnienie się spełniło.
Nie pamiętam teraz dokładnie, ale po kilku tygodniach pracy
nad sobą, coraz częściej zaczęłam
wychodzić poza bramę swojego ogrodzenia, aby porozmawiać z sąsiadami.
Muszę zaznaczyć, że wcześniej wychodziłam pod osłoną nocy,
na spacer po osiedlu.
Zaczęłam chodzić do sklepu z córką, a z czasem sama robiłam
zakupy.
Na początku
pokonywałam drogę z lekką obawą i
zniecierpliwieniem.
Po dwóch tygodniach, chodzenie po zakupy do osiedlowego
sklepu sprawiało mi przyjemność.
Teraz znowu zaczęłam pracować nad sobą, aby spełnić kolejne
marzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz