W tym poście chcę zwrócić szczególną uwagę na podstawie
swoich doświadczeń na to, jak myśli i stan emocjonalny wpływają na dolegliwości fizyczne ciała.
Smutne destruktywne myśli, wywołują niemiłe emocje, a te z
kolei niechciane reakcje i bóle ciała fizycznego.
Louise L Hay w książce pt ,, Możesz uzdrowić swoje
ciało" dokładnie, opisuje jak myśli i przekonania wpływają na nasze ciało. Na
początku pracy z nerwicą lękową korzystałam z tej wspaniałej, pomocnej mi książki.
Żołądek.
Gdy dopadła mnie nerwica lękowa, pracowałam w szkole jako
nauczycielka. Codziennie rano wychodziłam do pracy z obawami, że nie wytrzymam
w szkole i nie dam sobie rady w prowadzeniu lekcji.
Przez siedem, czy osiem miesięcy tuż przed dzwonkiem, który
oznajmiał koniec przerwy, wbiegałam do łazienki i wymiotowałam. Czułam kulę w
żołądku, która raz zaciskała się, a raz
pęczniała, powodując swoimi ruchami silne bóle nadbrzusza. Często byłam zmuszona, przybierać pozycję
embrionalną i głęboko spokojnie oddychać, aby wyciszyć emocje i pozbyć się
bólu.
Spychałam w głąb
ciała niechciane emocje, które objawiały
się bólami .
W głowie dominowała przewodnia myśl,, Nie jesteś dość dobra..
Masz lęki. Ludzie panują nad swoją psychiką, a ty masz problem. Nie jesteś pewna siebie. Nie
dasz sobie rady. Jesteś gorsza od innych.”
Ból pleców, brak energii.
Czułam się bezradna wobec napadów lęku, coraz częściej
unikałam ludzi, szukając schronienia w samotności pośród przyrody. W pewnym
momencie trwania choroby, dotknęłam dna psychicznego, gdy do nerwicy lękowej
dołączyła depresja. Czułam całą sobą, że znalazłam się w beznadziejnej
sytuacji.
W tym okresie choroby garbiłam się, ponieważ bolały mnie
plecy. Obowiązki dnia codziennego przerastały mnie. Brak energii i niemoc ogarnęła moje ciało i psychikę.
Poruszałam się po mieszkaniu, powolnym krokiem trzymając się
ścian.
W głowie przebiegały myśli, jedna po drugiej ,, Boże, co ze
mną będzie? Już nie mam siły żyć. Nie dam rady pokonać lęku i smutku. Nie radzę
sobie z obowiązkami dnia codziennego. Życie mnie przerasta. Boję się życia.
Boję się śmierci.”
Niedosłuch
Na słowa bliskich,, Weź się w końcu w garść. Wyjdź do ludzi.
Nie rezygnuj z pracy”,zaczęły się problemy z niedosłuchem.
Psychika się
buntowała i nie chciała słyszeć tych powtarzających się w kółko słów ,,Weź się
w garść”.
W myślach odpowiadałam niemym głosem ,, Ja nie potrafię.
Boję się lęków, ja jestem wobec nich bezradna. Wy mnie nie zrozumiecie, bo
nie macie pojęcia o irracjonalnym lęku.
Przestańcie w końcu mi doradzać, tym mi
nie pomożecie. Nie chcę was słyszeć”
Zaburzenia widzenia.
Dni były podobne do siebie.
Przerażający smutek, niepokój i lęk przed lękiem, wypełniały
codzienne życie.
Rano wstawałam z zawrotami głowy, do tych objawów dołączyły
się zaburzenia widzenia.
Obraz rozdwajał się i zamazywał. Byłam przerażona.
Smutnym spojrzeniem, obserwowałam ludzi, którzy swobodnie
się poruszają , rozmawiają z innymi .
Ich dźwięczny śmiech, wyzwalał we mnie, jeszcze większa tęsknotę za życiem bez lęku.
Nie mogłam na siebie patrzyć, tak bardzo się nie lubiłam. Wciąż porównywałam
się do innych, moja ocena siebie była bardzo niekorzystna.
Duszności.
Wachlarz rozmaitych dolegliwości fizycznych, który opanował
moje ciało, wzbogacił się o duszności.
Słuchałam wywodów i pretensji innych, nie wyrażając swojego
zdania.
Niektóre słowa skierowane
pod moim adresem, bolały i utwierdzały w przekonaniu, że jestem ofiarą
losu.
Niewypowiedziane słowa kumulowały się we wnętrzu.
Rozpierająca kula panoszyła się w moim gardle, tamując
swobodny przepływ powietrza.
Podczas długiego okresu, trwania nerwicy lękowej, panicznie bałam się, że dostanę zawału serca.
Tak skupiałam się na tym narządzie, że codziennie dokuczały
mi bóle i kłucie serca.
Miałam takie momenty, w których serce było rozdygotane.
Myślałam, że wyskoczy z klatki piersiowej. Moje myśli wciąż krążyły wokół
zawału serca, dlatego przyciągałam osoby, które przeszły tą chorobę i ze szczegółami
opowiadały o niej.
Ciągłe napięcie, brak oparcia i lęk przed życiem, wywoływały
bóle głowy.
Obwinianie się o to, że jestem taka, a nie inna, nie
pozwalało na spokojny sen.
Czułam całą sobą, że zawiodłam bliskich, ale nie potrafiłam
zmienić swojego zachowania.
Bezradność i brak cierpliwości, pogłębiał mój stan
chorobowy.
Gdy zaczęły się wakacje, po dwóch tygodniach, problemy z żołądkiem
zniknęły.
Te piękne letnie miesiące, korzystnie wpływały na moją
psychikę.
Nie musiałam grać roli, kogoś kim nie byłam. Codziennie
wychodziłam z pieskiem na spacery do pobliskich lasów.
Pieliłam rabaty z kwiatami i grządki z warzywami. Byłam tak
pochłonięta pracą fizyczną, że potrafiłam się skupić na chwili obecnej. Ciało i
umysł odpoczywały.
Spacery i pracę fizyczną w ogrodzie, nazywałam medytacją w
ruchu.
Podczas prac domowych przeganiałam niechciane myśli,
zastępując je afirmacjami.
Wieczorami napełniałam swoje ciało pozytywną energią ,
obserwując gwiazdy na bezchmurnym
niebie.
Choroby kardiologiczne, m.in: nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca, czy choroba wieńcowa, są najbardziej powszechnymi „skrytobójcami” XXI wieku. Bardzo długo i niemal niezauważalnie pustoszą one nasz organizm, by nagle zaatakować ze zdwojoną siłą i wyrządzić w nim jeszcze większe szkody. Świetny artykuł do przeczytania tutaj:
OdpowiedzUsuńArtykuł do przeczytania
Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńJest faktycznie wiele osób, które mimo prób nie są w stanie sobie poradzić z różnymi problemami. Właśnie dlatego ja uważam, że wizyty u psychologa https://psycholog-ms.pl/ są tak ważnym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuń