Powinnam teorię
wcielić w praktykę, czyli oko w oko stanąć ze swoim problemem.
Zachować się jak
dorosły człowiek, a nie jak dziecko, którego w dzieciństwie nie
nauczono odróżniać dobro od zła.
Dlatego należy stać się dla siebie kochanym i wyrozumiałym
rodzicem, zadbać o to wewnętrzne dziecko, które nie może się wyzwolić z
traumatycznych przeżyć .
Jesteś dorosła, a to
dziecko nadal się boi, więc docieraj do niego różnymi sposobami, aby pomóc mu
zrozumieć, że jest bezpieczne.
Z początku zaczęłam tłumaczyć się przed ciotką, dlaczego nie
może przyjechać.
Wymyślałam różne
historie, to że jestem chora, że muszę pomagać pewnej starszej osobie itd. Postawiłam pierwszy niepewny krok, ale to była nadal ucieczka od rozwiązania
problemu.
Na każdy sygnał telefonu, reagowałam strachem.
Z niepokojem patrzyłam na tabliczkę wyświetlającą numery.
Apodyktyczna ciotka znowu dała znać o sobie.
Teraz tylko moja postawa mogła zmienić sytuację, która
wywoływała lęki.
Upłynęło trochę czasu
, zanim wzięłam się w garść i wcieliłam teorię w życie. Stanowczym , spokojnym głosem odmówiłam intruzowi przyjazdu do mnie.
Powiedziałam co myślę o jej niestosownym zachowaniu i o tym, że ja mam
swoje życie .
Na końcu rozmowy, pozdrowiłam ją. Pewnie nie usłyszała
pozdrowień, ponieważ do moich uszu dobiegały krzyki i wyzwiska. Odłożyłam
słuchawkę. Czułam się nieswojo. Przez kilka dni śniły mi się koszmary senne, że jestem zamknięta i
ukarana. Rozmyślałam o swoim postępowaniu, nawet było mi żal ciotki.
Nie
odbierałam od niej telefonu, bo pewnie bym się wycofała i jeszcze ją przeprosiła.
Dni wypełniałam pracą
fizyczną , afirmacjami i długimi spacerami. Omijałam ludzi, bo źle się czułam
fizycznie i psychicznie. Dopiero po kilku dniach byłam z siebie zadowolona i
dumna, że tak postąpiłam. To był pierwszy ważny krok w pokonaniu lęków.
Po trzech czy czterech miesiącach, ciotka zadzwoniła do mnie
z życzeniami imieninowymi.
Podczas rozmowy do moich uszu dobiegły miłe słowa, nareszcie ciotka zaczęła
traktować mnie z szacunkiem.
Przez tyle lat, kierowałam się błędnymi przekazami, które
zatrzymały się na okresie dzieciństwa.
Im bardziej bałam się kogoś i ulegałam mu, tym bardziej, ten
ktoś mnie osaczał i napadał.
Na podobnych zasadach działa lęk.
Nasuwa się tylko jeden wniosek: Sytuacja, która
wywołuje obawy, niepokój czy lęk ,
należy się z nią zmierzyć i rozwiązać.
Pewnego razu, rozmawiałam z koleżanką na terapiach o
sytuacjach, które wywołują złe samopoczucie.
Między innymi, rozmawiałyśmy o mglistej pogodzie, która
wywołuje w nas niepokój, duszności i
lęk.
Po pewnym czasie zrozumiałam dlaczego boję się mgły.
Dotykając mnie swoimi oparami, przypomina osaczenie, narzucenie i zamykanie w
ciemnych pomieszczeniach.
Gdy uświadomiłam sobie dlaczego się jej boję, wtedy opuścił
mnie na zawsze lęk przed mgłą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz