sobota, 28 października 2017

Oczekiwanie, zaufanie.




  







 Jestem zmuszona zwrócić uwagę na pojęcia: oczekiwanie, zaufanie.
 Gdy prosisz o pomoc wewnętrzną mądrość czy otaczającą cię Siłę, nie oczekuj z niecierpliwością na odzew czy rozwiązanie problemu.
 Oczekiwanie to emocja. Często zniecierpliwienie związane z brakiem odzewu wywołuje rozżalenie, złość i gniew.
 Czy takie emocje przybliżą cię do nawiązania kontaktu duchowego? Zdecydowanie nie.
 Rozmawiałam z osobami, które modląc się do Stwórcy często wyrażali gniew i żal, że mają takie a nie inne życie. Obarczali Boga za swoje niepowodzenia.
 Gdy minęła im złość, prosili w modlitwach o rozwiązanie problemu. Bezowocne oczekiwanie sprawiło, że przestali prosić i wierzyć. 
Muszę z przykrością się przyznać, że na początku pracy nad sobą postępowałam podobnie. Na podstawie prób i błędów na własnych wieloletnich doświadczeniach wyciągnęłam pouczające wnioski---- nie oczekuj tylko powierz i zaufaj.
 Aby nie być gołosłowną odwołam się do przykładu wziętego z codziennego życia, które zapewne jest dla ciebie bliskie i znane.
 Gdy wybierasz się do znajomych w gościnę, jedziesz na wycieczkę czy na wczasy, często oczekujesz wspaniałego spędzenia czasu.
 Przez umysł przechodzą myśli, które są projekcją oczekiwania, takich a nie innych zachowań ludzkich i twoich reakcji na nie. 
Oczekiwanie, oczekiwanie i co z tego często wynika?
 Najczęściej oczekiwanie nie spełnia twoich pragnień i rozmija się z wcześniejszą projekcją wydarzeń w umyśle. 
Jesteś zawiedziona, rozgoryczona opowieściami ludzi, ich zachowaniem i swoimi reakcjami na nie.
 Idź na spotkanie i niczego nie oczekuj tylko ufaj w to, że będziesz czuła się dobrze sama ze sobą. Przyjmuj to co daje ci życie, wszystko zależy od twojego podejścia i nastawienia do danej sytuacji. Gdy niczego nie oczekujesz, tylko ufasz świat jest dla ciebie, a nie ty dla świata.

piątek, 20 października 2017

Paradoks.






 Odebrano ci dzieciństwo, które jest jednym z najważniejszych okresów w twoim życiu, ponieważ w tym czasie przygotowuje się dzieci do życia w dorosłość. Rola rodziców powinna polegać na rozmowach z dzieckiem, tłumaczeniem niezrozumiałych przez niego wydarzeń, otaczaniem go bezwarunkową miłością, budowaniem poczucia bezpieczeństwa  i zaufania. Tobie tego zabrakło.
Co miałaś w zamian ?  Traumatyczne przeżycia, których nikt ci nie wytłumaczył. Zamiast bawić się z rówieśnikami martwiłaś się kłótniami i nieporozumieniami opiekunów. Konsekwencjami takich przeżyć są zaburzenia lękowe w dorosłym życiu. Panicznie boisz się odrzucenia i opinii ludzi. Ukrywasz chorobę, która rujnuje ci życie. Czujesz się gorsza od innych, masz niską ocenę siebie. Dlaczego?
Powinnaś być z siebie dumna, że pomimo tylu przeszkód, dajesz sobie radę. Zdrowa osoba swobodnie porusza się  po sklepie, rozmawia ze znajomymi jest rozluźniona, spokojna, zadowolona. Takiej osobie trudno sobie wyobrazić, że można się bać czegoś, czego nie ma. Jej rozum tego nie ogarnia. Więc nie dziw się, że nigdy nie zrozumie twojego cierpienia. Faktycznie, może pomyśleć, że jesteś  inna od innych 
łagodnie mówiąc. Może pomyśleć o tobie, że jesteś nienormalna, takie stwierdzenie pewnie bardzo cię boli. Ty jesteś wspaniałym, dzielnym człowiekiem, który ma nie lada wyzwania w codziennym życiu i potrafi  sobie  z nimi radzić.

Pomyśl logicznie, ty powinnaś czuć się lepsza od inny, a nie gorsza. Zrozum, ty jako dziecko przeszłaś w dzieciństwie przez piekło. Inne dzieci kładły się spać. A ty? Czekałaś ze strachem na pijanego ojca, albo uczestniczyłaś w awanturze jako obserwator i  obwiniałaś się  o to, że  w domu panuje taka, a nie inna atmosfera.
Pewnie niektóre dzieci przeżywały podobną tragedię, ale owe  przeżycia nie miały  aż tak rujnującego wpływu na podświadomość. Pewnie spytasz od czego to zależy.
Od wielu rzeczy. Gdy w rodzinie ojciec pije, a matka cię nie wspiera, tylko traktuje jak dorosłą osobę.
Jesteś jedynaczką i sama musisz radzić sobie z otaczającą cię codziennością
Gdy awantury w twoim domu są na porządku dziennym, wtedy twoja podświadomość przyjmie to za prawdę.
 Gdy przeżywasz podobne sytuacje w domu rodzinnym, ale matka cię chroni i masz rodzeństwo, wtedy ciężar przeżywania traumatycznych wydarzeń nie wpływa tak drastycznie na twoją  podświadomość. Duży wpływ na przeżywanie wydarzeń ma twoja wrażliwość.
Pamiętaj, nigdy nie wdawaj się w rozmowę i przekonywanie osoby, która twierdzi, że przeżyła to samo co ty i nie ma lęków. To nie jej zasługa i nie powinna nigdy na ten temat wyrażać swojego zdania.
Jeszcze raz dobitnie podkreślę, że jesteś wspaniałą osobą, która pomimo przeciwności losu, radzi sobie w życiu dobrze.
To co dla zdrowego człowieka jest normalne, dla ciebie często jest wyzwaniem.
Jestem pewna, że Stwórca odebrał ci wiele w życiu, ale dał ci coś w zamian dobrego. Dzięki cierpieniu odnajdziesz własną drogę.

czwartek, 5 października 2017

Jak stawić czoło lękowi.








Od rana po wstaniu z łóżka bardzo się źle czułam.
 Bałam się , że zemdleję i rodzina zadzwoni po pogotowie wbrew mojej woli.
 Było mi słabo. Trzęsło mnie do tego stopnia, że nie potrafiłam ustać w jednym miejscu. Oparłam się o ścianę i zaczęłam intensywnie myśleć. ,, Słabo mi, trzęsie mnie, boję że coś złego stanie się ze mną za chwilę. Co moje ciało i umysł chcą mi przekazać?  Słabość to niemoc, nic nie potrafię w danej chwili zrobić, aby zapobiec niemiłym objawom. Trzęsienie ciała to zatrzymanie negatywnych emocji we wnętrzu. Kontrola siebie i otoczenia oraz  szalejąca negatywna w głowie myśl podsycała lęk. Co robić w takim przypadku? Zastosować antidotum. Powinnam zrobić wszystko, aby zająć się teraźniejszością do tego stopnia, aby zapobiec niemocy, wyłączyć kontrolę i rozluźnić mięśnie ciała " Wzięłam do ręki notes i długopis.
 Zaczęłam energicznie chodzić po mieszkaniu i liczyć kroki, gdy doliczyłam do stu, zapisałam liczbę w notesie.
 Chodziłam uparcie dotąd, aż naliczyłam pięć tysięcy  kroków ( około dwa i pół kilometra). 
Już w trakcie  chodzenia moja świadomość tak się zaangażowała, że słabość i trzęsienie ciała wycofało się.
 Czułam się dobrze, byłam rozluźniona i zadowolona z siebie, że potrafiłam  stawić czoło lękowi. Byłam od niego silniejsza.
 Opanowałam słabość, trzęsienie ciała i pozbyłam się kontroli. Przyszedł czas na zajęcie myśli pozytywną przyszłością czyli zaplanowaniem  dzisiejszego dnia.
 Wieczorem obejrzę ciekawy film, mam świetną książkę do czytania, zaraz zrobię sobie kawę i  wyszukam w internecie przepis na smaczny obiad. 
Jestem zdrowa fizycznie, to był atak lęku. Gdybym była chora , to po przejściu tylu kroków osłabienie by nie ustąpiło. 
Wyuczyłam świadomość i podświadomość do tego stopni, że za każdym razem gdy mnie brało, zaczynałam automatycznie chodzić i liczyć. 
 Zawsze pomagało.