sobota, 29 lipca 2017

Akceptacja lęku część V.





Skupiasz się na tym czego brakuje ci w życiu, czego nie masz, z czego jesteś niezadowolona.
 Gdybyś  spojrzała z innej perspektywy na swoje życie, pod kątem co masz , co osiągnęłaś pomimo lęków, łatwiej zaakceptowałabyś chorobę.
Znajoma twierdziła, że  choroba, którą ma jest po to, aby coś zrozumiała i zmieniła w swoim życiu. Twierdziła, że zaburzenia lękowe pomogły jej w zmianie  zachowania  w stosunku do rodziny i otoczenia.
 Apodyktyczna matka, zawsze ją  poganiała. Nie zwracała uwagi na to , że dziewczyna jest dorosła i ma swoje życie. Często udawała chorobę, aby zatrzymać córkę przy sobie. Kobieta bała się wyjechać podczas urlopu do innej miejscowości, bo matka udawała , że mdleje, że ma chore serce. 
Gdyby nie choroba i praca nad sobą, do tej pory opiekowałaby się rodzicami, którzy są zdrowi i sprawni.
 Uświadomiła sobie przyczynę lęku. Zastraszanie, osaczanie i  obarczanie poczuciem winy  przez matkę, doprowadziło dziewczynę  do choroby.
Dzięki temu zrozumiała, że jej marzeniem i spełnieniem pragnień  jest podróżowanie po świecie.
 Robiła to co lubiła i leczyła się dzięki temu. Pasja odciągała jej myśli od czarnowidztwa.
 Nerwica to ty, lęki to ty. Czy nieakceptowanie swojej przypadłości  to słuszne przedsięwzięcie. 
Czy odrzucenie siebie ma sens. Tylko ty możesz zrozumieć siebie, tylko ty masz cierpliwość do siebie, tylko ty przeżywasz ze sobą stany grozy, które trudno opowiedzieć komuś, bo  tego nie zrozumie.
 Czy masz wybór ?
 Albo to będzie ścieżka wojenna, która cię zniszczy, albo akceptacja lęku. 
To co ci dano z góry, a ty tego nie chcesz zaakceptować,  to walka z wiatrakami, którą przegrasz.
 Zaakceptuj lęk. To nie jest poddanie, to mądra i skuteczna decyzja, która doprowadzi cię do uwolnienia od czegoś, czego nie chcesz.
 Do uwolnienia od lęku.

Często zadawałam sobie pytanie. Po co ja jestem na tym świecie?
Wtedy pomyślałam, że lęk jest po to, abym coś zrozumiała i zmieniła w swoim życiu.
Myślę, że moim powołaniem jest pisanie i pomaganie innym. 
Odnalazłam swoją drogę dzięki chorobie.
 Jadę nad morze. Kolejny post napiszę we wrześniu.

czwartek, 27 lipca 2017

Akceptacja lęku część IV.






 
 Przyjaciółka nadal  kontynuowała monolog, który słuchałam ze smutkiem i uwagą. Zacytowała wypowiedź swojej ciotki.
,, Byłam opętana zazdrością. Rano wstawałam z łóżka  z myślą w głowie, jak zarobić większą ilość pieniędzy, aby  zainwestować w dom. Chciałam tym sposobem udowodnić, że  budynek w którym mieszkam wygląda na zewnątrz  okazale. Projektowałam ogród,  sadziłam różne gatunki kwiatów,  umieściłam w nim  światła , aby przyciągał uwagę przechodniów.
 W mojej głowie przewodnią myślą było to, aby być lepszą od sąsiadów. Nie cieszyłam się rodziną, nie uczestniczyłam w spotkaniach. Moim celem było zarabianie,  oszczędzanie i zbieranie pieniędzy, aby  pokazać  bogactwo. Nie jeździłam na wczasy, nie kupowałam ubrań, kłóciłam się z mężem, bo miał inną wizję naszego małżeństwa. Brałam dodatkowe nadgodziny, aby spełnić swoje marzenie i udowodnić  wszystkim wkoło, że jestem lepsza od innych. Kupiłam nowy samochód, zadłużyłam się do tego stopnia, że codziennie wyliczałam dosłownie każdą złotówkę na jedzenie, czy najpotrzebniejsze ubrania dla dzieci. Kłótnie w domu, niezadowolenie dzieci, nic nie miało dla mnie znaczenia, tylko dążenie do bogactwa. 
Stałam w oknie i patrzyłam na przechodniów, aby zobaczyć ich reakcję na mój dom. Zazdrość to bardzo rujnujące uczucie. Tak bardzo bym chciała pozbyć się uczucia zazdrości”.
Przyjaciółka  przytoczyła również przykład z pozoru szczęśliwej kobiety, z którą pracuje w biurze.
Moja  znajoma jest  zakochana. Poznała partnera  miesiąc temu na wycieczce. Koleżanki zazdrościły jej, że przeżywa taki piękny okres w swoim życiu. Ich miłość kwitła, takie miałam uczucie, gdy przebywali w pobliżu mnie. Znajoma zwierzyła mi się mówiąc,, Jest to najpiękniejszy okres w moim życiu i najgorszy za razem.  Kocham swojego partnera bardzo. Gdy kładę się spać i wstaję, za każdym razem boję się, że ta miłość się skończy. Tak bardzo się tego obawiam, że nie potrafię się cieszyć z tego co teraz przeżywam. Panicznie się boję, że jak miłość z jego strony się skończy, to ja nie będę potrafiła  żyć bez niej”.
Czy po przeczytaniu  powyższych przykładów, nadal będziesz idealizowała  cudze życie?
Spróbuj sama wsłuchać się w opowieści ludzi o swoich problemach. Może znajdą się szczęśliwcy, ale jest ich tak mało, że trudno  na nich trafić. Wiesz dlaczego?
Bo  zdecydowana większość ludzi żyje przeszłością lub przyszłością. Nie potrafią celebrować i cieszyć się chwilą teraźniejszą, a  przecież  życie składa się z krótkich chwil . Większość ludzi wegetuje zamiast żyć pełnią życia, ponieważ  żyją wspomnieniami  i nadzieją na lepsze jutro. Nie ma miejsca na chwilę obecną.
Jeszcze raz dobitnie podkreślę, że akceptacja choroby to akceptowanie jej objawów.   
Mów do siebie z przekonaniem  przed każdym wyjściem z domu ,, Ukrywam objawy niepokoju i lęku przed ludźmi. Przez takie postępowanie  mogę źle się czuć.  Skumulowane negatywne myśli i  nagromadzone emocje, najczęściej wywołują niechciane reakcje ciała fizycznego. Pewnie znowu będzie mi słabo, może będę miała zawroty głowy.
 Trudno, to są typowe objawy zaburzeń lękowych. Tysiące razy miałam takie objawy i nic mi się złego nie stało. Pewnie znowu jak zwykle, będę reagowała na nie obawą i niepokojem „
Natomiast  podburzanie lęku negatywnymi myślami typu,, Znowu mam lęk, kiedy on mnie opuści, co dzisiaj się stanie złego, tak bardzo bym chciała się go pozbyć, jestem zła na siebie, że zachowuje się tak, a nie inaczej itp.”.
Takie podejście do lęku, tylko go podburza  i sprawia, że  lęk jest silniejszy od ciebie. Gdy nie zaakceptujesz go, życie stanie się piekłem na ziemi.
To jest twoje  życie i powinnaś się z nim uporać. Innego wyjścia nie widzę. Dalszą część napiszę za parę dni.

niedziela, 23 lipca 2017

Akceptacja lęku część III.





 Wiesz co może  też być przeszkodą uniemożliwiającą zaakceptowanie lęku ?
Rozpamiętywanie , porównywanie się do innych i użalanie się nad sobą.  Na podstawie własnych doświadczeń i rozmowy z innymi, napiszę ci co myśli większość chorych o zaburzeniach  lękowych w  swoim życiu.
Zacytuję ci wypowiedź, która najczęściej się pojawiała podczas rozmowy.
,, Jestem zła, ogarnia mnie gniew, gdy sobie pomyślę, że życie jest takie krótkie, a ja muszę borykać się z lękiem. Inni swobodnie się poruszają, korzystają z życia, a ja ciągle się boję. Tak bardzo bym chciała, chociaż na kilka dni zamienić się z człowiekiem, który jest zdrowy psychicznie i  poczuć co to znaczy się nie bać. Dlaczego akurat mnie taka choroba dopadła. Najgorsze jest to, że nikt tego nie rozumie i myśli, że jestem histeryczką i egoistką , która skupia się na  sobie. Przeraża mnie to, że nawet wizyta u stomatologa sprawia mi trudność. Gdy mam położyć nisko głowę , a ja panicznie się boję, moje zachowanie odbierane jest  niepoważnie z lekkim uśmiechem, czy złością. Lekarze tego nie rozumieją. Jest XXI wiek, a  ja muszę ukrywać swoje objawy, bo będę odbierana za osobę nienormalną. Jestem psychicznie  zdrowym człowiekiem, myślę logicznie, lecz gdy dopadnie mnie lęk, wpadam w panikę i uciekam. Jest to totalny brak zapanowania nad irracjonalnym lękiem. A gdy nie mam lęku, to znowu obawa o  to, że zaraz mi się coś może stać złego sprawia, że odczuwam silny niepokój i skupiam się tylko na sobie. Życie z lękiem to wegetacja i cierpienie”.
Nie idealizuj cudzego życia, bo wzbudzisz w sobie żal i złość, że ktoś ma lepiej od ciebie. Takim myśleniem, akceptacja lęku będzie niemożliwa.
Często żaliłam się do przyjaciółki na swój los. Prawie na każdym spotkaniu podkreślałam dobitnie, że życie z zaburzeniami lękowymi  jest bardzo uciążliwe, że ludzie, którzy nie mają lęków są szczęśliwi. Podkreśliłam, że moje życie jest bardzo ograniczone, poruszam się tylko po znanym mi terenie. Spacery pośród łona natury, zakupy w osiedlowym sklepie i krótka wymiana zdań z napotkanymi ludźmi, to namiastka normalności. Często przy niej płakałam i mówiłam, że moje myśli skupiają się tylko na czarnowidztwie i oczekiwaniu na zło, które może mnie dopaść w każdej chwili.
Przyjaciółka słuchała mnie cierpliwie przez jakiś czas.  Pewnego razu jej nerwy nie wytrzymały i wygłosiła mi długie kazanie. Było ono bardzo pouczające i trafiło do mnie. Dzięki temu przestałam idealizować życie innych, przestałam stawiać swoją tragedię na piedestał. Przestałam się zachowywać tak, jakbym to ja była na świecie jedyna  pokrzywdzona. Jestem daleka od tego, aby cieszyć się ludzkim nieszczęściem. Zrozumiałam, że inni też cierpią, że los obszedł się z nimi tragicznie. Na początku rozmowy koleżanka zadała mi pytanie, po czym przeszła do podawania  przykładów o ludzkich losach. Posłuchajcie.
Pomyśl o czym ci ludzie myślą? Czym jest zaprzątnięty ich umysł?
Koło mnie mieszka kobieta, która opiekuje się kalekim dzieckiem. Podjeżdża wózkiem  na plac zabaw koło piaskownicy. Napełnia plastykowy pojemnik piaskiem  i zabawia dziecko robiąc babki. Zdrowe dzieci , śmieją się , huśtają  na huśtawce i biegają.
Na parterze mieszka młoda kobieta, która straciła  siedmioletniego synka w wypadku samochodowym. Po tragedii , zamknęła się w sobie. Rzadko wychodzi z domu, ma depresję . Opiekuje się nią matka.
Przyjaciółka nadal  kontynuowała monolog, który słuchałam ze smutkiem i uwagą. Zacytowała wypowiedź swojej ciotki............ Dalszy ciąg napiszę za kilka dni. Akceptacja lęku jest niezmiernie ważna, bez niej jest niemożliwe wyjście z choroby.

sobota, 1 lipca 2017

Akceptacja lęku--Lęk jest twoim obrońcą cz II.






 Byłaś małym dzieckiem. Szczupłe ręce matki  często okładały cię po twarzy, czy innych częściach ciała. Jako dziecko bałaś się kar cielesnych. Na poziomie twoich oczu widziałaś każące cię ręce rodzica. Stojąc w sklepie nagle do podświadomości doszedł sygnał w formie obrazu i emocji  ,, Szczupłe ręce cię karały”. Zamieniasz się jak za pstryknięciem guzika w rolę małego przestraszonego dziecka. Ten dorosły przed chwilą osobnik , jest teraz  małym dzieckiem. Irracjonalny lęk u dorosłej osoby, jest
wywołany  prawdziwym  lękiem  dziecka z przeszłości. Zrozumiałaś. Podświadomość zatrzymała obrazy i przeżycia w pamięci, ona nie odróżnia rzeczywistości od fikcji. Przejęła nad tobą władzę i stara się ciebie chronić wszelkimi sposobami, abyś nie stała przy kasie, bo obraz rąk, które zatrzymałaś w pamięci kojarzy ci się ze strachem. Dlatego twoja choroba nazywa się zaburzeniami  lękowymi. Twój lęk jest irracjonalny czyli nieprawdziwy. Boisz się sytuacji z przeszłości, bo w teraźniejszości ci nic nie zagraża. Podświadomość wszelkimi sposobami chroni cię. Jej ochrona polega na wywoływaniu myśli  o podłożu ostrzegawczym ,, Zaraz coś stanie mi się złego. Dostanę zawału serca. Zaraz upadnę. Słabo mi, nie utrzymam się na nogach  itp.”
Aby ochrona była skuteczna  zaczynasz utożsamiać się z myślami, które wywołują niemiłe emocje, a te z kolei niechciane reakcje ciała. Często finałem obrony podświadomości jest doprowadzenie dorosłej osoby do paniki i ucieczki z danego miejsca.
Podświadomość cię ochroniła przed bijącymi cię dawniej rękami .  Czy ta ochrona była ci potrzebna w obecnej chwili?   Zdecydowanie nie.
 W codziennym życiu, tak naprawdę nic ci nie zagraża do tego stopnia, abyś musiała uciekać  z danego miejsca, które jest bezpieczne dla ogółu ludzi. To twoja podświadomość przypomina wydarzenia z dalekiej przeszłości i  związane z nimi emocje do tego stopnia, że przejmuje nad twoim świadomym umysłem przewodnictwo.  Zapewne często mówisz do siebie,, Nie potrafię zaplanować  dnia. Boję się wyjść do sklepu, bo tam może dopaść mnie lęk. Boję się, że nie potrafię ukryć objawów lęku przed ludźmi. Czy ja sprostam wyzwaniom codziennego dnia. Czy ja dam radę iść dzisiaj z koleżankami do kawiarni itp.”
Gdy przekonasz się, że lęk cię naprawdę chroni, to zaakceptowanie go będzie łatwe. Już nie będziesz z nim walczyła. Walka z lękiem to walka z wiatrakami.  Gdy sobie uświadomisz  rolę lęku, zmienisz swoje zachowanie wobec niego. Nie będziesz na niego reagowała  paniką.