niedziela, 17 lipca 2016

Dlaczego się boję?









 Spróbuj w ciszy i skupieniu, przeprowadzić ze sobą rozmowę.

Podam ci przykład takiej  rozmowy, która otworzyła mi oczy i wskazała kierunek  pracy nad sobą.





Na spacerach w ciszy,  często zadawałam  sobie pytanie, które wciąż pozostawało bez odpowiedzi.

Dlaczego się boję?

Uświadomiłam sobie, że lęk przed chorobą, czy śmiercią, to nie jest prawdziwy lęk---- to przykrywka.

To coś innego wywołuje ten irracjonalny lęk.

Więc  zaczęłam zadawać sobie pytania.

Czego ja się tak panicznie boję?

Boję się, że nie poradzę sobie w życiu.

W czym sobie nie poradzisz?

Nie dam rady zrobić zakupów w sklepie, nie poradzę sobie wśród tłumu ludzi, nie dam rady pojechać na wczasy nad morze, nie dam rady nauczyć się jeździć samochodem, nie dam rady opanować lęku, nie dam rady………………

Boję się nowych wyzwań, bo nie podołam z ich wykonaniem.

Boję się iść do pracy, bo nie wytrzymam tam tyle godzin.



Nadal drążyłam temat, zadając  pytania.

Kiedy dostałam pierwszy lęk?

W pierwszym dniu po śmierci matki.

Dlaczego akurat po jej  śmierci, zaczęłam się bać?

W uszach dźwięczały słowa, które słyszałam niemal każdego dnia.

,, Nie dasz sobie rady beze mnie. Jesteś do niczego. Niczego nie potrafisz zrobić sama. Wszystko robisz źle. Zginiesz, gdy mnie zabraknie”

Doszłam do sedna mojego problemu.



Uwierzyłam w słowa, które zostały zapisane w mojej podświadomości.

Kierowałam się tymi stwierdzeniami w życiu dorosłym.

Przed śmiercią matki, byłam zaradną osobą, wspaniale radziłam sobie z problemami w życiu codziennym.

Po jej śmierci, zawalił się mój świat.

Spełniły się jej złowieszcze słowa ,, Nie dasz sobie rady w życiu beze mnie”

I nie dałam. Z dnia na dzień, zmieniałam się diametralnie.

Praca, którą bardzo kochałam, stała się moim utrapieniem. Codziennie przeżywałam koszmar.

Bałam się wychodzić z domu. Gdy szłam chodnikiem, obraz na kilka sekund się wyłączał, poruszałam się jak ociemniała.

Oddychanie sprawiało mi trudność,  nękały mnie zawroty głowy, trudności z utrzymaniem ciała w pozycji pionowej  sprawiało , że bałam się chodzić.

Obawiałam się, że zatrzymane, skumulowane emocje w moim ciele, rozerwą go  na pół.

Lęk przed chorobą, lęk przed śmiercią i paniczny lęk przed kolejnym lękiem, sprawiły, że wpadłam w depresję.

Dotknęłam dna psychicznego.

Przestałam pracować, unikałam ludzi,  stałam się samotnicą.

Rozdartą, cierpiącą duszę  zagłuszałam pracą fizyczną.

Potrafiłam w jeden dzień przesunąć  meble, aby na drugi dzień umieścić je w miejscu, w którym stały poprzednio.



Na łonie natury , w ciszy uświadomiłam sobie, że afirmacja ,, Wspaniale daję sobie radę w życiu” jest w moim przypadku trafna.

Automatycznie w głowie narodził się pomysł, aby zapisywać codziennie wieczorem  w zeszycie,  co zrobiłam w danym dniu.

Były to drobne rzeczy, które składają się na codzienne życie.

Rano starałam się przeczytać zapisane dokonania poprzedniego dnia.

Słowo pisane ma większą moc niż mówione.

Po pewnym czasie, uzmysłowiłam sobie, że wykonuję sporo pożytecznych czynności.

Gdybym nie zapisywała swoich dokonań, nie uwierzyłabym, że tyle potrafię zdziałać w danych dniach.

Wiesz dlaczego zapisywanie jest takie istotne?

Ponieważ mamy tendencję do zapamiętywania negatywnych wydarzeń.

Systematycznie z cierpliwością, przekonywałam swoją podświadomość o tym, że dobrze radzę sobie w życiu.



Słowa i czyny utwierdzały mnie w przekonaniu, że cudzy,nieprzyjazny kod w podświadomości, w który uwierzyłam, jest nieprawdziwy.








4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wartościowy wpis! Serdecznie zapraszam na moją stronę http://swiatwojowniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lęki to bardzo nieprzyjemna sprawa, kto tego nie doświadczył tego nie zrozumie,chociażby przeczytał tony publikacji na ten temat.
    Faktycznie, niektórzy swój pierwszy atak mają w wieku dobrosłym, a niektórzy w dzieciecym, wtedy mam wrażenie sprawa jest cięższa, bo nie wszystko człowiek pamięta zwłaszzca jak ma tylko kilka lat.
    Aby to naprawić, to praca na ładnych parę lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkowicie się zgadzam to prawda tak jest sama choruje juz 3 lata i nie mogę tego pokonać leki psychoterapia i nic raz lepiej raz gorzej toksyczne małżeństwo w którym trwam mnie kończy psychicznie a nie potrafię odejść juz codziennie umieram zawał rak udar wizyty po lekarzach badania wykańcza mnie to

    OdpowiedzUsuń