czwartek, 26 maja 2016

Praca nad sobą.








Pewnie się zastanawiasz, dlaczego walka z lękiem jest taka uciążliwa.

Zadajesz sobie pytania, które często pozostają bez odpowiedzi.

Dlaczego lęk jest silniejszy ode mnie?

Dlaczego nie potrafię wygrać z zaburzeniami lękowymi?

Dlaczego po krótkich okresach dobrego samopoczucia, powracają lęki?

Dlaczego lęki tak długo trwają?

Dlaczego praca nad sobą, często nie daje pożądanych rezultatów?

Dlaczego, dlaczego, dlaczego…….???



Myślę, że barierą do pokonania lęków jest, podczas pracy nad sobą, bunt podświadomości, który utwierdza cię w przekonaniu, że dzieje się coś złego.

Nagle stwierdzasz, że czujesz się coraz gorzej.

Jesteś przestraszona swoimi objawami psychicznymi i fizycznymi.

Wycofujesz się z pracy nad lękiem.

Zanim podejmiesz pracę ze sobą, powinnaś wiedzieć, że każde prawidłowe leczenie, które skupia się na przyczynie, a nie na objawie, przechodzi kryzys, który należy cierpliwie przeczekać .



Pamiętam jak pracowałam nad zaufaniem do siebie, życia i ludzi.

Mocno trzymałam za rękę, to małe dziecko i mówiłam do niego,, Masz kochanie zaufanie do siebie, życia i ludzi ‘’

,,Jesteś kochana”, ,, Akceptujesz siebie, taką jaką jesteś”

Gdy mówiłam pozytywne stwierdzenia, zwracałam się do dziecka.

W wyobraźni widziałam tą małą istotkę, która cały czas była ze mną.

Dzięki takiemu postępowaniu w pracy nad sobą, szybciej trafiałam do podświadomości.

 Podświadomość lubi abstrakcje, tak jak małe dziecko.

Osoba chora na zaburzenia lękowe, kojarzy mi się z niekompletnym dzieckiem, które okradziono z beztroskiego dzieciństwa .

W kolejnych fazach rozwoju psychicznego zabrakło mu, przygotowania emocjonalnego przez dorosłych.

Rozumiało i patrzyło oczami  niewinnego dziecka.

Twierdzenia i poglądy najbliższych przyjmowało bez filtra, które stawały się jego poglądami.



Powracając do tematu, pracy nad sobą, muszę zaznaczyć, że emocje wypływały na zewnątrz.

Wcześniej starałam się  je ukrywać przed bliskimi.

Nie przygotowałam ich na reakcje mojej psychiki.

Zaczęli mnie utwierdzać w przekonaniu, że jest ze mną coraz gorzej.

Zalecali mi leczenie farmakologiczne i terapię.



Drogi, które wcześniej poznałam, które stały się dla mnie bezpieczne, teraz bałam się je pokonać.

Ogarniała mnie bezsilność psychiczna, która automatycznie przenosiła swoją reakcje na ciało fizyczne.

Bałam się chodzić, trzymałam się przez dwa tygodnie ścian.

Często miałam urazy fizyczne, potknęłam się na schodach.

Spuchnięta stopa, nie pozwalała się swobodnie poruszać.

Gdy wyleczyłam obolałą nogę, zaraz zaczęłam odczuwać ból kolana.

Trwało to, dwa miesiące.


Nie wycofywałam się z pracy nad sobą.

Wychodziłam z założenia,, Teraz, albo nigdy”



Cierpliwie pracowałam , powtarzając sobie ,, Co ma być, to będzie” ,, Wszystko przeminie”

Poddawałam się, załamywałam się.

Muszę zaznaczyć, że po każdym kryzysie, stawałam się coraz mocniejsza, tak jakby ktoś podawał mi rękę i pokazywał rozwiązanie problemu.

Myślę, ze warto podjąć się pracy nad sobą i nie uciekać wiecznie przed lękiem.

Gdy spotkasz się ze swoim potworem oko w oko, uświadomisz sobie, że irracjonalny  lęk, opuścił to kochane dziecko, które dzięki swojemu mądremu  opiekunowi stało się dorosłe.








1 komentarz:

  1. Ten blog jest dla mnie jak soczysta oaza pośród pustyni potwornego, nieokreślonego lęku i stanów depresyjnych.

    OdpowiedzUsuń