niedziela, 16 lutego 2014

Czy kochasz siebie ?















Zadaj sobie pytanie,  pomyśl  i odpowiedz szczerze.

Czy ja kocham siebie?.

Jeżeli tak, to jesteś szczęśliwa bo znalazłaś się w 1%, może 2% ludzi spośród setki.

Jeżeli nie, to witaj w gronie 99% bądź 98% osób , które siebie nie kochają.

Patrzysz w lustro i wypowiadasz z przekonaniem słowa KOCHAM SIEBIE.

Przywitała cię totalna cisza, zero odzewu. Nadal dobitnie mówisz stwierdzenie, wpatrując się w swoje odbicie w zwierciadle.

Powoli docierają do ciebie wypowiadane słowa, czujesz uścisk w żołądku, na twarzy  pojawia się grymas.

Teraz odpowiedź sama ciśnie się na usta:  Boże , co ja mówię, kocham siebie!!!  Ja siebie nienawidzę, bo mam lęki. Jestem ofiarą losu, jestem gorsza od innych. Nie radzę sobie z obowiązkami dnia codziennego. Boże, co ja mogę w sobie kochać bezsens życia, koszmary senne, cierpienie, przejmujący  żal i poczucie niesprawiedliwości.

Dusza zaczęła krzyczeć do słów  kocham siebie , nie, nie!! Ciało ją w tym umacniało.

Popatrzyłam w lustro: zdeformowane obrazy, drgające w  swoich nierównych kształtach, zamazały moją twarz. Ciało sztywniało, oddech stawał się płytki,  zimny pot pokrywał skórę.

To była moja pierwsza reakcja dawno,  dawno temu podczas choroby.

Pamiętam jak po spotkaniu z lustrem, usiadłam skulona  na podłodze , a do głowy dobijały się obawy , strach i przerażenie,  oraz  pytania bez odpowiedzi.

Jak ja sobie z tym poradzę?

Jak mam siebie pokochać ?

Czy ja kiedykolwiek pokonam lęk?

Czy ja mam w sobie tyle siły ?

Boże, od czego mam zacząć pracę nad sobą?

Pamiętam dzień , w którym wybrałam się na spacer.
 Mieszkam w terenie górzystym więc  trasa jaką pokonuje,  w jedną stronę prowadzi pod górę , a w powrotną z góry.

Stanęłam u podnóża dość wysokiego wzniesienia, ogarnęłam wzrokiem trasę i chciałam zrezygnować z dalszej wędrówki. Ogarnął mnie brak siły i rezygnacja, gdy pomyślałam  o wspięciu się na górę.

Postawiłam pierwsze kroki, nagle olśniło mnie, abym skupiała się tylko na nich i nie patrzyła przed siebie do góry.

Szłam z pochyloną głową,  obserwowałam czubki butów ,  wsłuchiwałam się w odgłosy przyrody  i stukot  kroków , które  rytmicznie dotykały ziemi.

Nagle spostrzegłam, że dotarłam na wierzchołek góry.

Byłam rześka , wypoczęta, sił  mi przybyło , a co najważniejsze, byłam zadowolona wewnętrznie.

Stanęłam i oparłam się o drzewo.

Dostałam odpowiedź, jak pracować ze sobą , aby pokonać nerwicę.

Skupiać się tylko na dniu dzisiejszym i pracować ze sobą tak,  jak najlepiej potrafię.

Codzienna praca , skupienie się nad danym zajęciem , wykonywanym tu i teraz, buduje twoją przyszłość.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz