poniedziałek, 2 grudnia 2013

Marysia.

Na samo wspomnienie z dzieciństwa, popłynęły jej łzy z oczu. Po chwili zaczęła opowiadać: Do moich obowiązków między innymi, należało przynoszenie ziemniaków, jarzyn i węgla z piwnicy. Do dzisiaj  samo wspomnienie ciemnej, .obskurnej i zaszczurzonej piwnicy, wywołuje ciarki i strach. Aby przekroczyć próg i wejść do podziemia, często prosiłam koleżankę  o pomoc. Gdy słyszałam odgłos rąbanego drzewa, wiedziałam, że w piwnicy jest sąsiad i wtedy wchodziłam sama. Innym razem jak najszybciej wbiegałam do ciemnego pomieszczenia, żeby spełnić obowiązek  i nie dopuścić do siebie uczucia strachu. Zdarzały się dni, że nie potrafiłam przezwyciężyć paniki i rezygnowałam z wejścia. W takim przypadku, pozostawało mi tylko jedno wyjście, wrócić do domu z pustą węglarką. Byłam zdecydowana na odbieranie razów i wysłuchanie epitetów pod moim adresem. Gdy stanęłam w przedpokoju ze spuszczoną głowa i skruszoną miną, dopadła mnie matka. Krzyczała i okładała mnie pięścią. Na domiar złego czekało mnie ponowne wejście do piwnicy: tym razem w asyście matki. Popychała mnie. Moja głowa wylądowała w skrzyni z jarzynami. Ziarenka piasku, przykleiły się do mojej mokrej od płaczu twarzy. Dobiegały mnie słowa,, Czego ty, przeklęta małpo się boisz, ty ofiaro, nic nie potrafisz zrobić sama, bez mojej pomocy!,, Szybko i dokładnie wycierałam twarz z piasku, aby nikt z sąsiadów na klatce schodowej , nie widział moich łez. Pamiętam też inne incydenty z piwnicą - podczas wakacji. Był upalny , lipcowy dzień. Koleżanki wybierały się na basen. Chciałam do nich dołączyć, żeby wspólnie popływać. Poprosiłam matkę o pozwolenie, ale zdecydowanie odmówiła. Argumentem było to, że miałam przynieść o godzinie czternastej ziemniaki na obiad z piwnicy. Nie protestowałam , ponieważ bałam się jej gniewu. Pomachałam koleżankom z okna  i życzyłam wesołej zabawy. Smutno mi było, że w taki dzień, chyba tylko ja jedna siedziałam przy matce. Ojcu nie żaliłam się na swoją niedolę, ponieważ przekonałam się na własnej skórze, że to tylko pogorszy mój los. Dostawałam takie dawki zastraszenia, ze nikomu nie opowiadałam co dzieje się w domu.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz