czwartek, 28 listopada 2013

Ola.

 Zadowolona biegałam do bawiących się dzieci w piaskownicy, która mieściła się przed oknami mojego bloku. Słyszałam ostrzegawczy głos matki: ,, Pamiętaj, gdy uchylę okno i cię zawołam, masz natychmiast przerwać zabawę i przyjść do domu" Byłam szczęśliwa, że mogłam uczestniczyć w zabawie wspólnie z rówieśnikami. Każde dziecko przynosiło ze sobą zabawki, którymi się wymienialiśmy. Tamtego dnia teren zabaw wybiegał poza teren piaskownicy. Usypywaliśmy drogę z kamieni, budowaliśmy z rozmachem wiadukt z patyków, który znajdował się w kilkunastometrowej odległości  od piaskownicy. Nagle, jak z podziemi, wyrosła przede mną postać matki. Już docierały do mnie znajome wyzwiska, na moich plecach wylądowały pięści. Wystraszona i skulona, biegłam co tchu po schodach do mieszkania. Za mną podążała czerwona ze złości matka. Wiedziałam, ze czekają mnie okropne chwile, gdy tylko zamkną się za mną drzwi. Zaczęła się awantura na całego. Matka wyzywała mnie od: krów i skurwysynów. Groziła, że mnie zabije. Okładała pięściami po plecach i głowie. Szarpała mnie za włosy i kopała po nogach. W końcu zamknęła mnie w łazience. Dochodziły do mnie odgłosy pukania do drzwi. To dzieci dopytywały się mojej matki czy wyjdę na podwórko. Jak ja im zazdrościłam, że bawią się w piaskownicy, a ja muszę siedzieć w ciemnej łazience. Już nigdy beztrosko nie bawiłam się z  dziećmi. Zawsze uważnie obserwowałam okna, w których mogła w każdej chwili pojawić się postać matki. Dzieci przestały tak chętnie się ze mną bawić, ponieważ nie brałam udziału w zabawach, które odbywały się poza wyznaczonym przez matkę terenem. Nie potrafiłam  skupić się na zabawie, bo moją uwagę zaprzątało obserwowanie okien. Przez długi okres czasu, panicznie bałam się zamkniętych pomieszczeń. Winda przypominała mi, ciemną ciasną łazienkę, w której często siedziałam zamknięta za kare. Wolałam przemieszczać pietra po schodach, o własnych siłach.. Pamiętam dzień egzaminów. Byłam  pełnoletnią osobą. Doktor napisał  pytania na tablicy. Zamknął drzwi na klucz, aby nikt z zewnątrz nie przeszkadzał nam w pisaniu. Tak bałam się przebywania w zamkniętym pomieszczeniu, że z nerwów wyłączył mi się obraz. Nie wiem czy po kilku, czy po kilkunastu sekundach odzyskałam wzrok. Wystraszona wyszłam z sali egzaminacyjnej.  Dopiero po wielu latach uzmysłowiłam sobie ,  dlaczego tak panicznie boję się zamknięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz