czwartek, 27 marca 2014

Swoje wewnętrzne dziecko część I.






Swobodnie czułam się na łonie natury, pośród  pól, łąk, zagajników i lasów. Tam nie obserwowała  mnie żadna para oczu, nie wliczając zwierzątek leśnych.
Pewnie spytacie dlaczego akurat tutaj? Śpieszę z uzasadnieniem  odpowiedzi.
Ponieważ tutaj przez dość długi okres czasu, udało mi się przekonać swoją podświadomość, że nic złego mi się nie przydarzy.
Podczas silnych ataków lęków, nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Tak cierpiałam, że instynktownie szukałam  miejsca, w którym chociaż trochę wyciszę niemiłe emocje. Krajobrazy z okien mojego domu, od  zawsze przyciągały moją uwagę, dlatego tam szukałam i znalazłam schronie.  Leśne polany były moim azylem.
Nie raz dosłownie , w pół zgięta z bólami, wychodziłam z domu. Opierałam się o drzewo i płakałam z niemocy i beznadziejności.
Klęczałam  i modliłam się do Sił Wyższych, prosząc o pomoc. Teraz nie pojmuję tego, że moje życie podczas choroby było wielkim cierpieniem i koszmarem, a ja wciąż bałam się śmierci.
Podczas skupiania  się na modlitwie, do mojego wnętrza dobijała się siła,  która podpowiadała,, Niech tutaj dzieje się co chce.  Niech dopadną mnie lęki, już się ich nie boję. Ja nie mam siły z wami walczyć. Już dłużej tego cierpienia nie wytrzymam.”  
Właśnie w tej głuszy się poddawałam,  dlatego tutaj czułam się dobrze.  Byłam pewna siebie, nieustraszona, zadowolona, byłam zupełnie  inną osobą. Wśród ludzi, gdy dopadał mnie lęk, byłam przerażona, ta niecierpliwość, ten niepokój nie pozwalały mi funkcjonować  w życiu codziennym.
Wśród skupiska ludzi, nigdy do końca się nie poddałam, zawsze w mniejszym ,  czy większym stopniu kontrolowałam  swoje emocje i reakcje. W  leśnej głuszy całkowicie przekonałam swoje wewnętrzne dziecko, o tym że jest bezpieczne. Wśród ludzi, nauczyłam swoje , wciąż niepewne dziecko , radzić sobie z emocjami i lękami. Nigdy  po tylu latach pracy nad sobą, to wewnętrzne dziecko nie było tak swobodne przy ludziach, jak tam w leśnym zakątku. Tam nie  było poddawane ocenom, krytyce, nie  musiało  starać się aby je ktoś polubił, nie bało się, że zostanie odrzucone czy skrzywdzone.
Solidną podstawą do walki z lękiem, była  praca nad sobą,  z dala od ludzi. Zapewne spytacie na czym polegała moja walka z lękiem? Gdy panicznie bałam się, że upadnę szłam na polanę.  Kucałam koło drzewa i parę razy upadałam z tej pozycji na ziemię. Wtedy na leżąco zadawałam sobie pytanie,, Co ci się takiego stało?”   Zadawałam  sobie następne pytania. Czy widzisz na ulicach leżących ludzi? Owszem możesz się potknąć, poślizgnąć czy upaść  niefortunnie robiąc sobie krzywdę. Ale pomyśl, czy warto zamykać się w domu z tego powodu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz