poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Myśli, emocje i ciało fizyczne.






W tym poście chcę zwrócić szczególną uwagę na podstawie swoich doświadczeń na to, jak myśli i stan emocjonalny wpływają  na dolegliwości fizyczne ciała.

Smutne destruktywne myśli, wywołują niemiłe emocje, a te z kolei niechciane reakcje i bóle ciała fizycznego.

Louise L Hay w książce pt ,, Możesz uzdrowić swoje ciało" dokładnie, opisuje jak myśli i przekonania wpływają na nasze ciało. Na początku pracy z nerwicą lękową korzystałam z tej wspaniałej, pomocnej mi książki.

Żołądek.

Gdy dopadła mnie nerwica lękowa, pracowałam w szkole jako nauczycielka. Codziennie rano wychodziłam do pracy z obawami, że nie wytrzymam w szkole i nie dam sobie rady w prowadzeniu lekcji.

Przez siedem, czy osiem miesięcy tuż przed dzwonkiem, który oznajmiał koniec przerwy, wbiegałam do łazienki i wymiotowałam.  Czułam kulę w żołądku, która  raz zaciskała się, a raz pęczniała, powodując swoimi ruchami silne bóle nadbrzusza. Często  byłam zmuszona, przybierać pozycję embrionalną i głęboko spokojnie oddychać, aby wyciszyć emocje i pozbyć się bólu.

Spychałam w głąb ciała niechciane emocje,  które objawiały się bólami .
W głowie dominowała przewodnia myśl,, Nie jesteś dość dobra.. Masz lęki.  Ludzie panują nad swoją psychiką, a ty masz problem. Nie jesteś pewna siebie. Nie dasz sobie rady. Jesteś gorsza od innych.”

Ból pleców, brak energii.
 Czułam się bezradna wobec napadów lęku, coraz częściej unikałam ludzi, szukając schronienia w samotności pośród przyrody. W pewnym momencie trwania choroby, dotknęłam dna psychicznego, gdy do nerwicy lękowej dołączyła depresja. Czułam całą sobą, że znalazłam się w beznadziejnej sytuacji.
W tym okresie choroby garbiłam się, ponieważ bolały mnie plecy. Obowiązki dnia codziennego przerastały mnie. Brak energii  i niemoc ogarnęła moje ciało i psychikę.

Poruszałam się po mieszkaniu, powolnym krokiem trzymając się ścian.

W głowie przebiegały myśli, jedna po drugiej ,, Boże, co ze mną będzie? Już nie mam siły żyć. Nie dam rady pokonać lęku i smutku. Nie radzę sobie z obowiązkami dnia codziennego. Życie mnie przerasta. Boję się życia. Boję się śmierci.”
Niedosłuch
 Na słowa bliskich,, Weź się w końcu w garść. Wyjdź do ludzi. Nie rezygnuj z pracy”,zaczęły się problemy z niedosłuchem.
 Psychika się buntowała i nie chciała słyszeć tych powtarzających się w kółko słów ,,Weź się w garść”.
W myślach odpowiadałam niemym głosem ,, Ja nie potrafię. Boję się lęków, ja jestem wobec nich bezradna. Wy mnie nie zrozumiecie, bo nie  macie pojęcia o irracjonalnym lęku. Przestańcie w końcu  mi doradzać, tym mi nie pomożecie. Nie chcę was słyszeć”

Zaburzenia widzenia.

Dni były podobne do siebie.

Przerażający smutek, niepokój i lęk przed lękiem, wypełniały codzienne życie.

Rano wstawałam z zawrotami głowy, do tych objawów dołączyły się zaburzenia widzenia.

Obraz rozdwajał się i zamazywał. Byłam przerażona.

Smutnym spojrzeniem, obserwowałam ludzi, którzy swobodnie się poruszają , rozmawiają z innymi .

Ich dźwięczny śmiech, wyzwalał we mnie,  jeszcze większa tęsknotę za życiem bez lęku. Nie mogłam na siebie patrzyć, tak bardzo się nie lubiłam. Wciąż porównywałam się do innych, moja ocena siebie była bardzo niekorzystna. 

Duszności.

Wachlarz rozmaitych dolegliwości fizycznych, który opanował moje ciało, wzbogacił się o duszności.

Słuchałam wywodów i pretensji innych, nie wyrażając swojego zdania.

Niektóre słowa skierowane  pod moim adresem, bolały i utwierdzały w przekonaniu, że jestem ofiarą losu.

Niewypowiedziane słowa kumulowały się we wnętrzu.

Rozpierająca kula panoszyła się w moim gardle, tamując swobodny przepływ powietrza.


Podczas długiego okresu, trwania nerwicy lękowej, panicznie bałam się, że dostanę zawału serca.
Tak skupiałam się na tym narządzie, że codziennie dokuczały mi bóle i kłucie serca.

Miałam takie momenty, w których serce było rozdygotane. Myślałam, że wyskoczy z klatki piersiowej. Moje myśli wciąż krążyły wokół zawału serca, dlatego przyciągałam osoby, które przeszły tą chorobę i ze szczegółami opowiadały o niej.



Ciągłe napięcie, brak oparcia i lęk przed życiem, wywoływały bóle głowy.

Obwinianie się o to, że jestem taka, a nie inna, nie pozwalało na spokojny sen.

Czułam całą sobą, że zawiodłam bliskich, ale nie potrafiłam zmienić swojego zachowania.

Bezradność i brak cierpliwości, pogłębiał mój stan chorobowy.



Gdy zaczęły się wakacje, po dwóch tygodniach, problemy z żołądkiem  zniknęły.

Te piękne letnie miesiące, korzystnie wpływały na moją psychikę.

Nie musiałam grać roli, kogoś kim nie byłam. Codziennie wychodziłam z pieskiem na spacery do pobliskich lasów.

Pieliłam rabaty z kwiatami i grządki z warzywami. Byłam tak pochłonięta pracą fizyczną, że potrafiłam się skupić na chwili obecnej. Ciało i umysł odpoczywały.

Spacery i pracę fizyczną w ogrodzie, nazywałam medytacją w ruchu.

Podczas prac domowych przeganiałam niechciane myśli, zastępując je afirmacjami.

Wieczorami napełniałam swoje ciało pozytywną energią , obserwując gwiazdy  na bezchmurnym niebie.















3 komentarze:

  1. Choroby kardiologiczne, m.in: nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca, czy choroba wieńcowa, są najbardziej powszechnymi „skrytobójcami” XXI wieku. Bardzo długo i niemal niezauważalnie pustoszą one nasz organizm, by nagle zaatakować ze zdwojoną siłą i wyrządzić w nim jeszcze większe szkody. Świetny artykuł do przeczytania tutaj:

    Artykuł do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest faktycznie wiele osób, które mimo prób nie są w stanie sobie poradzić z różnymi problemami. Właśnie dlatego ja uważam, że wizyty u psychologa https://psycholog-ms.pl/ są tak ważnym rozwiązaniem.

    OdpowiedzUsuń