środa, 13 listopada 2013

Tylko uwierz część 3.

Ta magiczna polanka, na której dostałam znak, była dla mnie azylem. Tutaj wyciszałam emocje, nabierałam sił do pracy, w pozbyciu się irracjonalnych lęków. Otworzył się przede mną  nieznany świat. Dreptałam po nim niepewnie. Lgnęłam do niego, ponieważ czułam się w nim dobrze. Codziennie odwiedzałam polankę. Prosiłam całą sobą , Stwórcę i swoich zmarłych bliskich, o poruszenie wewnętrznej mądrości. Mądrości, która zapewni wiarę we własne siły i w to, że tak jest tak, a nie jest nie. Jak zwykle, wystraszona przybiegłam na polankę. Nie spałam całą noc. Bolało mnie serce, duszności i drętwienie ciała dopełniało reszty. Ego  było w swoim żywiole, ponieważ reagowałam paniką na każdą, złowieszczą myśl. -- Dostaniesz zawału serca, a może cię sparaliżuje. Chyba to coś poważnego, ponieważ objawy się nasiliły. Obym, dzisiaj tylko nie umarła. Te okropne, pełne zgrozy myśli, podsycałam obawami. Już od rana ,nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Gdy moja ręka spoczywała na klamce, do uszu dobiegał głos domownika----Nic ci się nie stanie, to tylko nerwica. Biegłam wystraszona, co tchu na polankę. Wreszcie dotarłam do magicznego zakątka. Oparłam się o drzewo. Zatopiłam się wszystkimi zmysłami w modlitwie. Prosiłam o danie znaku na  pytanie: Czy mój układ krążenia jest zdrowy? Instynktownie , położyłam rękę na splocie słonecznym. Ogarnął mnie błogi spokój. Czekałam pełna nadziei na znak, kilka  czy kilkanaście minut. Ulotna , biała poświata, oplotła moją lewą stronę ciała. Nagłe, delikatne  uderzenie w okolicy żołądka i jedna decydująca myśl wypełniła głowę --Tak , jest zdrowy. Wyraziłam wdzięczność, za danie  odpowiedzi. Szłam do domu, pełna nadziei, na lepsze jutro. Wieczorem ego, zaczęło drążyć mój umysł. ---- Jest dwudziesty pierwszy wiek, a ty idziesz do lasu pytać , swoją wewnętrzną mądrość o.  odpowiedź .Jesteś nienormalna. Nie mów nikomu o tym, bo uznają cię za świra. Ogarnęły mnie wątpliwości. Boże, co ja mam robić. Jeżeli zniszczę kiełkującą wiarę w drzemiące we mnie siły, to nie uwierzę w siebie. Nie zapewnię sobie, wewnętrznej ochrony( poczucia bezpieczeństwa), nie pokonam lęku. Ja nie mam innego wyjścia. Cierpienie, nie pozwala mi żyć w otaczającym mnie świecie. Jednak nadal, krok po kroku, instynktownie, podążałam  obraną drogą. Czy idę w dobrym kierunku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz